9-letnia Paulina z Tuczemp koło Jarosławia choruje na mukowiscydozę od urodzenia. Przeszła wiele operacji, a teraz jest rehabilitowana w domu. Jej starsza siostra zmarła wskutek zaostrzenia choroby atakującej układ oddechowy i pokarmowy. Dlatego mama - całym sercem wspiera utworzenie odrębnego oddziału dla takich chorych.
Paulina bardzo chce być zdrowa i sprawna. Ćwiczy, biega, tańczy. Zajęcia z fizjoterapeutką dają jej szanse na lepsze i dłuższe życie. Bo ta choroba wyjątkowo wyniszcza organizm. Przez co średnia życia pacjentów wynosi ok 40 lat, w Polsce - jeszcze mniej.
Na Podkarpaciu około 100 osób cierpi na tę rzadką genetyczną chorobę. Codziennie przyjmują wiele leków, potrzebują wsparcia lekarzy i pobytu na szpitalnych oddziałach.
W Polsce nie ma wielu miejsc, w których mogliby się leczyć chorzy, jedynie klinika w
Dziekanowe Leśnym, fundacja chce by na Podkarpaciu powstało choćby kilka izolatek, w których mogliby leczyć chorzy na mukowiscydozę. Dla rodziców to jest sprawa największej wagi.
Dlatego zwrócili się z prośbą do dyrektora Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie, by pomógł w powstaniu takiego oddziału o europejskim standardzie.
Odpowiedź jest pozytywna. Utworzenie łóżek dla tych chorych będzie możliwe po zakończeniu inwentaryzacji wszystkich pomieszczeń w szpitalu i zmianach w jego strukturze.
Z tym większym więc optymizmem rodzice chorych organizują kolejny bal charytatywny, który odbędzie się 10 lutego w Rokietnicy. Na rzecz utworzenia nowego oddziału mukowiscydozy będą licytować wiele przedmiotów, m.in. tego anioła podarowanego przez abpa Adama Szala. W ubiegłym roku podczas podobnego balu zebrali aż 80 tysięcy złotych.